W Europejskim Zielonym Ładzie gaz jest wskazywany jako “paliwo przejściowe”, tymczasowy zamiennik węgla w drodze do neutralności klimatycznej. Plan zakłada, że w 2037 roku, po spełnieniu swojej roli, gdy pojawią się nowe technologie wodorowe, gaz ma zniknąć tak, jak dziś znika węgiel. Tylko co się stanie, jeśli nowe technologie nie spełnią oczekiwań kosztowych, technicznych, środowiskowych i dotyczących zabezpieczenia ciągłości dostaw energii w każdych warunkach? Ile realnie potrwa ten “przejściowy okres”? I czy to możliwe, że trwające i planowane ogromne inwestycje w infrastrukturę gazową obliczone są jedynie na 15 lat?

EXECUTIVE SUMMARY

1. Green Deal zakłada, że w najbliższych latach powstaną rozwiązania odnawialne lub oparte na wodorze, które w połowie XXI wieku całkowicie uniezależnią kontynent europejski, a nawet cały świat, od węgla i pozostałych paliw kopalnych.

2. Gaz wydaje się idealną “chwilówką” na czas dopracowania i komercjalizacji oczekiwanych w przyszłości technologii. Stabilne, produkujące energię niezależnie od pogody, elastycznie reagujące na zapotrzebowanie bloki na paliwo gazowe emitują znacznie mniej CO2  niż węglowi poprzednicy.

3. Trwa gigantyczna rozbudowa infrastruktury gazowej, której przyszłe wykorzystanie w roli infrastruktury wodorowej stoi pod znakiem zapytania. 

4. Trudno też przewidzieć efektywność ekonomiczną i technologiczną przyszłych systemów opartych na wodorze. Duża część niezbędnych rozwiązań wciąż wymaga opracowania. 

5. Nie jest zatem wykluczone, że “paliwo przejściowe” w transformacji energetycznej rozgości się przy europejskim i światowym stole znacznie dłużej, niż to jest dziś deklarowane. 

Europa 2050

Nową rewolucję technologiczno-przemysłową w Europie, z jaką będziemy mieć do czynienia w najbliższych dekadach, można również oceniać w kategorii wielkiego społeczno-cywilizacyjnego eksperymentu, mającego napędzać rozwój gospodarczy oraz wspierać obszar badań i rozwoju na niespotykaną skalę. Jej efektem, w myśli strategii unijnej, będzie całkowita przebudowa modelu gospodarczego, a tym samym struktury rynków w wielu sektorach, a także modeli biznesowych i zachowań konsumenckich. I rzeczywiście, w ślad za deklaracjami politycznymi na różnych szczeblach, a także mechanizmami wspierającymi przyspieszony rozwój technologiczny, mamy do czynienia z pojawieniem się nowych rozwiązań proponowanych zarówno w modelach startupowych jak i w ramach dużych korporacji. Trwają prace nad efektywnymi magazynami energii, cyfrowymi rozwiązaniami dostosowującymi sieć do wymagań struktury rozproszonej, nowymi technologiami produkcji ciepła, chłodu, a także “zielonym” transportem, bezemisyjną produkcją stali i chemikaliów. Wiele z tych rozwiązań, póki co, funkcjonuje w formie koncepcji lub prototypów. Do komercjalizacji kluczowych z punktu widzenia rewolucji technologicznej rozwiązań jeszcze wciąż daleko. Tymczasem bardzo konkretnie, na ogromną skalę, realizowane są projekty “przejściowe”: rozwój infrastruktury przesyłowej tradycyjnego gazu, budowa źródeł wytwórczych opartych na tym paliwie i próba eliminacji stabilnych, konkurencyjnych źródeł energii takich jak atom, biomasa, geotermia, czy wysokosprawne źródła węglowe. Parafrazując stare polskie powiedzenie, gazowego “wróbla” Europa będzie trzymała mocno w garści, podczas gdy neutralny klimatycznie “kanarek”, to jak na razie wizja, na obecnym etapie rozwoju technologicznego raczej nieosiągalna i balansująca gdzieś na odległym dachu. 

Zapewne uruchomiona na nieznaną wcześniej skalę maszyna regulacyjna, różnego rodzaje systemy wsparcia oraz fundusze unijne spowodują dalszy rozwój technologii i rozwiązań w zakresie odnawialnych źródeł energii, jej magazynowania, wytworzenia zielonego wodoru itd. Mimo to, wydaje się zbyt wczesnym stawianie dziś krzyżyka na paliwie gazowym. Także dlatego, że oprócz roli w wytwarzaniu energii, między innymi ze względu na prostotę użycia i małą awaryjność, jest ono również ważnym surowcem dla innych gałęzi przemysłu, jak petrochemia czy wytwarzanie nawozów. Należy także pamiętać o rosnącym zapotrzebowaniu gospodarstw domowych, w tym dla celów grzewczych. Poza tym, dla wielu gospodarek na świecie eksport gazu stanowi istotny element dochodu narodowego. Z jednej strony mamy zatem ambitne cele przywódców rozwiniętych krajów zachodu, z drugiej interesy takich gospodarek, państw i społeczeństw, a także ich potencjalny opór wobec forsowania celu, jakim jest eliminacja gazu w średnio i długoterminowej perspektywie. 

„Gwiezdne wojny” 

W marcu 1983 roku, w orędziu do narodu, ówczesny amerykański prezydent Ronald Reagan, zapowiedział budowę strategicznej obrony przeciwrakietowej. Skierowany przeciwko ZSRR program otrzymał oficjalną nazwę Inicjatywa Obrony Strategicznej, ale do historii przeszedł jako program “gwiezdnych wojen”. Była to kulminacja i moment zwrotny w trwającym od ponad trzech dekad amerykańsko-sowieckim wyścigu zbrojeń. Tocząca się na wszystkich kontynentach i w przestrzeni kosmicznej rywalizacja miała charakter polityczny, militarny, gospodarczy i technologiczny. Zapowiedź umieszczenia na orbicie systemu satelit bojowych zdolnego do zestrzelenia w dowolnej części planety nawet najbardziej zaawansowanych rakiet balistycznych wroga przeważyła szalę na korzyść USA w walce o dominację na świecie. Moskiewskie “imperium” skapitulowało, głownie gospodarczo, co pozwoliło wielu krajom na wyrwanie się spod jego dominacji. O ile wiadomo, nie zrealizowano planów Inicjatywy Obrony Strategicznej, w tym instalacji systemów i satelit bojowych, ale wyścig zbrojeń pozostawił wiele pożytecznych technologii, z których korzystamy do dziś. Wniosek nasuwa się sam: najważniejszym rezultatem uruchomienia wyścigu zbrojnego w kosmosie było osiągnięcie przez USA dominacji gospodarczej na ziemi. W perspektywie długookresowej bilans kilku dekad całego wyścigu zbrojeń to wzmocnienie roli politycznej i militarnej USA na świecie, dominacja technologiczna zachodnich firm oraz niewyobrażalne zyski z komercjalizacji powstałych na potrzeby wojskowe rozwiązań, takich jak internet, nawigacja satelitarna, telefonia cyfrowa, nowoczesne materiały czy elektrownie atomowe. Słowem, realizacja założeń programu nie była niezbędna, by osiągnąć jego najważniejsze cele. 

Czy Europejski Zielony Ład może zadziałać w podobnym schemacie? Kto na tym skorzysta w wymiarze europejskim, regionalnym, a kto w światowym? Co, jeśli neutralność klimatyczna UE, osiągnięta za pomocą odnawialnych źródeł energii i wspierających ją technologii cyfrowych okaże się jedynie atrakcyjną wizją, mającą przebudować strukturę gospodarczą kontynentu, zlikwidować konkurencję nieatrakcyjnych technologii i przy okazji napędzić rozwój w innym obszarze? Co, jeśli za 10-15 lat, po wyparciu technologii węglowych (a może i atomowych), okaże się, że konwencjonalna, stabilna podstawa systemu elektroenergetycznego jest wciąż niezbędna? 

Dzisiaj gaz, jutro zielony wodór 

Oprócz nadzwyczajnego rozwoju inwestycji w odnawialne źródła energii, trwa gigantyczna rozbudowa infrastruktury gazowej. Powstają potężne gazociągi, łączące rosyjskie złoża gazu bezpośrednio z niemieckim, a dalej europejskim rynkiem. Gdy Nord Stream 2 uzupełni moce przesyłowe “jedynki” (dwa razy po 55 mld m3 gazu z syberyjskich złóż), możliwe stanie się pozyskanie tą drogą ponad połowy całego europejskiego zapotrzebowania na błękitne paliwo. Dalsza jego dystrybucja za pomocą powstałych niedawno odnóg OPAL i NEL, a także planowany na 63 mld m3 przepustowości kolejny gazociąg South Stream umacniają rolę partnerstwa rosyjsko-europejskiego (głównie niemieckiego) na europejskim rynku i zwiększają atrakcyjność gazu jako paliwa nie tylko na okres „przejściowy”. Równolegle intensywnie rozwijane są sieci dystrybucyjne gazu, zwiększa się przepustowość inter-konektorów między państwami, a także planuje się budowę nowych elektrowni i elektrociepłowni wykorzystujących gaz. Słowem, rozbudowa ekosystemu gazowego w Europie przebiega w sposób charakterystyczny dla długoterminowego planu jej wykorzystywania. Trudno wyobrazić sobie wyhamowanie tego trendu i demontaż nowych inwestycji już w perspektywie przyszłej dekady. 

Nic dziwnego, odpowie na powyższe wątpliwości zwolennik wdrażanych rozwiązań, wszak po rezygnacji z gazu naturalnego, ta nowa infrastruktura przyda się do przesyłu zielonego wodoru. Ów „uspakajający boczny trend ekspercki”, to wizja, która została podchwycona przez media i stała się jednym z wygodnych argumentów wykorzystywanych przy promocji Europejskiego Zielonego Ładu. Nie jest to co prawda scenariusz wprost zapisany, ale medialnie z całą powagą rozpatrywany: po zakończeniu etapu paliwa przejściowego, tj. po 2037 roku, wybudowana i ciągle rozwijana infrastruktura przesyłu gazu miałyby posłużyć wykorzystaniu wodoru (oczywiście tylko zielonego). Niestety, z punktu widzenia dzisiejszych możliwości technicznych, wydaje się to wątpliwe, bardzo ryzykowne lub nieracjonalnie kosztowne. Paliwo przyszłości, jakim staje się wodór, nie jest tematem tego artykułu (będzie temu poświęcony osobny tekst), ale warto na potrzeby niniejszego wywodu wyrazić wątpliwość dotyczącą możliwości efektywnego przekształcenia infrastruktury gazowej w wodorową. Zupełnie inne właściwości tych dwóch paliw powodują, że większość istniejących instalacji na gaz ziemny prawdopodobnie nie będzie spełniało odpowiednich wymogów dotyczących szczelności, bez ich bardzo głębokiej i wysoce kosztownej modernizacji. Dlatego również trudno sobie wyobrazić sens ewentualnej wymiany budowanych systemów na tak wielką skalę już za nieco ponad 10 lat. 

Europa 2037 

W perspektywie Europejskiego Zielonego Ładu i szybkiej konieczności likwidacji źródeł węglowych, gaz wydaje się możliwie najlepszą, sprawdzoną i najmniej bolesną (z punktu widzenia emisji i kosztów) drogą do sprawiedliwej transformacji oraz do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Zwłaszcza w w sytuacji, w której nasz kraj uzyskał realne, ekonomicznie uzasadnione możliwości dywersyfikacji dostaw. Są to: gazoport LNG w Świnoujsciu, możliwość dostaw gazu z szelfu norweskiego, uruchomienie gazociągu Baltic Pipe w perspektywie 2022 roku, czy projekt budowy pływającego terminala LNG typu FSRU (Floating Storage and Regasification Unit) na Zatoce Gdańskiej. Dzisiaj wydaje się, że głównym zadaniem w zakresie transformacji miksu energetycznego Polski powinno być takie zaprojektowanie i transformacja “wymiany węgla na gaz”, by uniknąć przerostu uzależnienia energetyki od tego paliwa i powtórki z kosztów społecznych, jakie ponosimy w związku z rezygnacją z węgla. By, mówiąc wprost, za 20 lat nie musieć podpisywać umowy społecznej z gazownikami tak, jak dziś robi się to z górnikami. 

Tymczasem, za naszą zachodnią granicą trwają procesy inwestycyjne, które mogą skutkować redundacją źródeł i w konsekwencji nadpodażą energii. Silna podstawa węglowa, wciąż funkcjonujące elektrownie atomowe i rozbudowa infrastruktury gazowej opartej głównie o rosyjski surowiec dają solidną podstawę do rozwoju źródeł odnawialnych. W dłuższym terminie może to oznaczać możliwość zwiększenia zużycia „przejściowego” paliwa gazowego w przypadku, gdyby na czas nie udało się przebudować całej europejskiej gospodarki na kształt i w kierunku wskazanym w Zielonym Ładzie. Może się tak zdarzyć z wielu powodów. Przykładowo: nowe rozwiązania mogą okazać się niewystarczająco odporne na zagrożenie bezpieczeństwa dostaw energii, efekty uzyskane z zastosowania nowych technologii okazać się rozczarowujące, a modele biznesowe i projekty bilansować poniżej zamierzonej rentowności. Wreszcie wzrost cen energii może okazać się wyższy od akceptowalnego społecznie lub gwarantującego konkurencyjność gospodarki europejskiej. 

Należałoby się zatem zastanowić, czy w przypadku Zielonego Ładu nie mamy do czynienia z projektem, który oprócz oficjalnego “planu A”, ma wpisane również kilka alternatywnych scenariuszy, w tym taki, który przewiduje wykorzystanie gazu w Europie w znacznie dłuższej perspektywie, niż oficjalnie zaplanowana przez europejskich strategów od neutralności klimatycznej. Wówczas owa „tymczasowość” i “przejściowość” gazu może zamienić się w fundament europejskiego bezpieczeństwa paliwo-energetycznego. Kto na tym skorzysta najbardziej, nietrudno odgadnąć. 

Świat 2050-2060

Na marginesie niniejszego artykułu warto zauważyć, że wizja Europejskiego Zielonego Ładu ma szansę rozprzestrzenić się na inne regiony świata. Jest to wyzwanie ogromne, ale pierwsze i zdecydowane kroki w tym kierunku są czynione. Zmiana prezydenta USA spowodowała zmianę podejścia do polityki klimatycznej głównego mocarstwa na świecie. Jedną z pierwszych decyzji Joe Bidena było “odmrożenie” Porozumień Paryskich, traktatów leżących w “zamrażarce” od 2015, gdyż nie zostały ratyfikowane przez główne mocarstwa światowe. Kluczowym jest też deklaracja Chin, największego truciciela świata, które zamierzają osiągnąć neutralność klimatyczną już 2060 roku. Ostatni szczyt klimatyczny zorganizowany przez administrację USA w kwietniu 2021 roku, wskazuje, że ekspansja europejskich założeń i celów Zielonego Ładu nabiera tempa i ma szansa stać się wizją polityczno-gospodarczą dla większości państw na świecie. Kto będzie największym beneficjentem tego kompleksowego programu? Na obecnym etapie można snuć domysły, ale w ciągu najbliższych kliku, kilkudziesięciu lat powinniśmy być w stanie oszacować dokładniej bilans zysków i strat realizowanej strategii osiągnięcia neutralności klimatycznej najbardziej uprzemysłowionych gospodarek świata do połowy XXI wieku.

Sławomir Krenczyk